Późnym wieczorem 12 sierpnia 1919 roku, pociąg, którym Herbert Hoover podróżował ze Szwajcarii, zatrzymał się w Warszawie. Sam Hoover wspominał to następująco: „aby cały ten ceremoniał był jak najbardziej dostojny, w podróży towarzyszyło mi kilku generałów i admirałów”. Przywitali go najważniejsi przedstawiciele polskich władz: premier Ignacy Paderewski, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, ministrowie, urzędnicy, oficerowie, dostojnicy zagraniczni. Czekały na niego również wojskowe orkiestry, które odegrały hymny narodowe obu krajów.
Prezydent Warszawy, zgodnie z tradycją, powitał Hoovera chlebem i solą; ogromny, okrągły bochenek zwieńczony dużym kryształem soli spoczywał na ciężkiej, rzeźbionej, drewnianej tacy. Trzymając kapelusz w prawej ręce, Hoover pochwycił talerz lewą, zaś jego nadgarstek zaczął drżeć od ciężaru. Zdołał przekazać go admirałowi, ten podał go dalej generałowi, bacznie obserwując jak ów talerz „przechodzi niczym w sztafecie aż do ostatniego żołnierza. Polacy oklaskiwali ów manewr, uznając go za typowy dla Amerykanów ceremoniał”. Był to pierwszy z wielu podobnych przykładów polskiej gościnności.
Herbert Hoover podczas mszy plenerowej na Placu Saskim w Warszawie, obok niego nuncjusz papieski Achille Ratti (późniejszy papież Pius XI), 13 sierpnia 1919, Archiwum Instytutu Hoovera
Zgotowano mu bowiem powitanie godne prawdziwego bohatera. W trakcie niemal ośmiu miesięcy poprzedzających wizytę przedstawiciela Amerykańskiej Administracji Pomocy (American Relief Administration, ARA), której szefował Hoover, do Polski trafiły setki tysięcy ton żywności, które następnie przekazano do tysięcy kuchni i instytucji charytatywnych prowadzonych przez polskich wolontariuszy pod okiem kilkudziesięciu Amerykanów. Głód wynikający ze zniszczeń I wojny światowej dotknął milionów Polaków, w tym wielu dzieci, zamieszkujących zwłaszcza Kresy Wschodnie. Amerykańska pomoc humanitarna uratowała miliony osób od głodu i skutków niedożywienia, zaś tysiące – od skrajnego wygłodzenia. Amerykanie uważali, że żywność była niezbędna, by pokrzepić Polaków przed widmem nadchodzącej ze wschodu rewolucji i by zachować wolność.
Jak w swych dziennikach pisała Helena Paderewska, żona ówczesnego premiera: „On i dzielni młodzi ludzie, którzy dla niego pracowali, zrobili więcej, by Ameryka została pokochana i zrozumiana, w ciągu roku, niż dyplomaci i wojny mogły dokonać w ciągu wieku”. Nazwała go także „cudotwórcą”. Amerykański program pomocy nie ograniczał się wyłącznie do Polski, ale działał też w krajach bałtyckich, Czechosłowacji, Rumunii, kilku regionach Turcji, na Węgrzech i Bałkanach, a także niósł pomoc w czasie wielkiego głodu w Rosji w 1921 r. Znakomite zdolności Hoovera w zakresie przywództwa i administracji, jakie przejawiał najpierw jako szef Komisji Pomocy w Belgii, a następnie przewodniczący Administracji Żywności USA i dyrektor programu pomocy powojennej, zaowocowały gronem przyjaciół i zwolenników, co umożliwiło mu późniejsze ubieganie się o prezydenturę Stanów Zjednoczonych.
Herbert Hoover, Ignacy Paderewski i Helena Paderewska (w mundurze Polskiego Białego Krzyża), Warszawa, 13 sierpnia 1919, Archiwum Instytutu Hoovera
Pełniąc obowiązki osobistego przedstawiciela prezydenta Woodrowa Wilsona, Hoover podróżował od miasta do miasta, uczestnicząc w maratonie bankietów, spotkań z delegacjami, i podobnych uroczystości. Jak później wspominał, jednym z najważniejszych przystanków na jego trasie był Wawel, gdzie wygłosił przemówienie, stojąc obok grobu Tadeusza Kościuszki, polskiego i amerykańskiego bohatera narodowego. Hoover przemawiał jako pierwszy, zaś jego słowa na język polski miał tłumaczyć Paderewski. Wystąpienie Hoovera trwało jedynie dziesięć minut, ponieważ zaledwie garstka z trzydziestu tysięcy zgromadzonych rozumiała język angielski. Po nim wystąpił Paderewski, który miał przełożyć na polski wystąpienie swojego amerykańskiego gościa. Ku zdziwieniu Hoovera, Paderewski „tłumaczył” jego wystąpienie przez około czterdzieści pięć minut. Na pytanie Hoovera, o czym tak długo mówi polski premier, jeden z gości powiedział: “Och, wygłasza prawdziwe przemówienie”.
Choć Hoover był małomówny, chwilami wręcz nieśmiały i nie dorównywał Paderewskiemu pod względem popisów oratorskich, potrafił zabłysnąć w odpowiednim momencie. Na jego cześć wydano uroczysty obiad w apartamentach Zamku Królewskiego w Warszawie, na który zaproszono najznamienitszych przedstawicieli polskiej elity. Wygłoszono tylko dwa przemówienia, powitanie wystosowane przez Paderewskiego oraz odpowiedź Hoovera. Jak wydarzenie to zapamiętała Helena Paderewska: “to drugie wywarło bardzo głębokie wrażenie, zwłaszcza na obecnych tam Amerykanach, z których wielu nigdy wcześniej go nie poznało. Jak później powiedział jeden z nich, było to tak odmienne od tego, czego się spodziewali, jako że przemówienie Hoovera zarówno zawierało nutę poezji, wielkiego polotu, jak i ujawniło dar prawdziwej elokwencji, co zdawało się najbardziej niezwykłe”. Choć nie zachował się żaden zapis przemówienia, można z dużą dozą pewności założyć, że dotyczyło ono działalności ARA skierowanej na ratowanie życia ludzkiego oraz ścisłego związku między żywieniem najmłodszych a obroną z trudem wywalczonej przed dziewięcioma miesiącami niepodległości Polski. Bardzo możliwe, że wspomniał też o nowych więzach przyjaźni i szacunku, jakie połączyły naród polski i amerykański.
Ignacy Paderewski, Józef Piłsudski, Herbert Hoover i Hugh Gibson wśród innych gości na tarasie warszawskiego Belwederu, 13 sierpnia 1919, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Mimo, że lwia część programu pomocy dla Polski składała się z kredytów na zakup żywności dostępnej na wolnym rynku, zaistniała szczególna potrzeba pomocy dzieciom, co doprowadziło do powstania odrębnego programu, w ramach którego żywność trafiała do wszystkich dzieci bez względu na narodowość, warstwę społeczną i religię. Z tego też powodu dzieci zajmowały ważne miejsce podczas uroczystości z okazji wizyty Hoovera. Hugh Gibson, pierwszy minister pełnomocny Stanów Zjednoczonych w Polsce, tak oto z humorem wspominał tę scenę z Hotelu Bristol w liście do swojej matki: „Dzieci siedziały na ciężarówkach oraz wzdłuż schodów, rzucały kwiaty pod nogi Hoovera. Równie dobrze mogłyby rozrzucać skórki od bananów, bo dwa czy trzy razy omal nie złamał karku. Może to się wydawać poetyckie, ale kiedy trzeba wejść lub zejść po marmurowych schodach bez poręczy, jestem skłonny zrezygnować z kwiatów”. Był to dopiero początek gorących podziękowań i afektów pod adresem Hoovera i Amerykanów.
Popołudniem 14 sierpnia, zabrano go na tor wyścigowy na warszawskim Polu Mokotowskim, a tam, by go powitać, zgromadziło się tam pięćdziesiąt tysięcy dzieci z całej Polski uczestniczących w paradzie wdzięczności, trwającej od wczesnego popołudnia aż do wieczora. Scena ta rozgrywała się przed oczami Hugh Gibsona:
Pole przed trybuną było pełne ludzi, głównie małych dzieci, a wykrzykiwane przez nich wiwaty omal nie zerwały dachu. Nie zabrakło także grających bez ustanku orkiestr. Defilada rozpoczęła się niemal natychmiast. Dzieciaki miały od ośmiu do dwunastu lat, większość z nich maszerowała jak weterani, a to, jak wrzeszczeli na widok Hoovera, było czymś godnym zobaczenia. Nieustanny strumień ludzi płynął dwie godziny, a biedak [Hoover] niemal cały czas miał zaczerwienione oczy. […] Średnio co minutę przyprowadzano jakiegoś dzieciaka albo grupkę dzieciaków, żeby wręczali Hooverowi bukiet albo wiązankę kwiatów, aż cała trybuna wokół niego została nimi zasypana […] Myślę, że większość obecnych tam ludzi zrozumiała znaczenie działalności Hoovera. Gdyby nie to, co zrobił, wiele z tych dzieci już by nie żyło. Wydaje się, że nawet te dzieciaki to pojęły. Niemal każdy marszałek polny może dokonać przeglądu równie wielu żołnierzy, kiedy mu się tylko spodoba, ale to nie oznacza niczego konkretnego i nie wierzę, żeby żołnierz mógł odczuwać równie wielką satysfakcję, niezależnie od osiągniętych sukcesów militarnych.
Gibson nie był jedynym, który podzielał to uczucie. Tuż przed opuszczeniem trybuny, generał Paul Prosper Henrys, szef francuskiej misji wojskowej w Polsce, zwrócił się do Hoovera ze łzami spływającymi po policzkach i powiedział:
‘Nigdy wcześniej w historii nie dokonano podobnego przeglądu wojsk, takiego jakiego sam bym pragnął, a jakiego dokonał pan dziś’. Rzecz jasna, poruszony tym niesamowitym doświadczeniem, a szczególnie rzeszą tysięcy bosych dzieci, kilka miesięcy później, tuż przed polską zimą, polecił załadować statki ARA prawie pół milionem par butów, ciepłych pończoch i palt i wysłać je do Polski.
Dzieci ze Szkoły Powszechnej nr 11 w Warszawie z flagami polskimi i amerykańskimi na cześć Herberta Hoovera, 14 sierpnia 1919, Archiwum Instytutu Hoovera
Obok Hoovera i udzielonego przez niego wsparcia, warto zwrócić uwagę także na innych zaangażowanych w niesienie pomocy. Warto przypomnieć chociażby Amerykanki polskiego pochodzenia z organizacji Szare Samarytanki, które odegrały kluczową rolę w amerykańskiej inicjatywie humanitarnej. Na szczególne uznanie zasługują także pułkownik William R. Grove, kawaler Medalu Honoru Kongresu i pierwszy szef ARA w Polsce, porucznik Maurice Pate, zasłużony działacz Komisji Pomocy w Belgii i szef programu pomocy dzieciom w Polsce William Parmer Fuller, drugi przewodniczący ARA w Polsce. Za kadencji Fullera, polskie dzieci otrzymywały ponad milion posiłków dziennie – najwięcej w całej działalności programu – podczas najgorszych miesięcy wojny polsko-bolszewickiej, kiedy zapasy żywności przewieziono z magazynów na wschodzie kraju. Warto przypomnieć również płk. Alvina B. Barbera, który kierował Europejską Misją Doradców Technicznych do Polski.
Dokładnie rok po wizycie Hoovera, polscy żołnierze powstrzymali natarcie Armii Czerwonej na przedpolu Warszawy w bitwie nazwanej później „Cudem nad Wisłą”, której data zbiegła się w czasie ze Świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Znaczącą rolę w bitwie odegrali amerykańscy ochotnicy Eskadry Kościuszkowskiej, którzy walczyli przeciwko bolszewikom, wykazując się szczególną skutecznością w starciu z 1. Armią Konną (Konarmią) pod dowództwem Siemiona Budionnego. Merian C. Cooper, założyciel Eskadry i wartościowy człowiek, którego zdumiewającej historii nie da się oddać w zaledwie kilku zdaniach, dowodził wcześniej działaniami ARA we Lwowie, dokąd dotarł samolotem podczas oblężenia przez wojska ukraińskie w 1919 r. Za swoje zasługi odznaczono go później Orderem Wojennym Virtuti Militari. O ile nie da się zmierzyć jego wpływu, to pomoc żywnościowo-gospodarcza, jakiej Ameryka udzieliła Polsce w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy, z pewnością miała swój wkład w polskie zwycięstwo.
Herbert Hoover otoczony tłumem we Lwowie na polanie przy Kopcu Lubelskim, 16 sierpnia 1919 r., Biblioteka Narodowa
Sto lat później, upamiętnienie Herberta Hoovera i innych bohaterskich Amerykanów w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Wzniesiony w 1922 r., na warszawskim skwerze Hoovera, Pomnik Wdzięczności Ameryce rozebrano w 1930 r. Monumentu nigdy nie odbudowano. Pozytywnym krokiem w stronę upamiętnienia wydarzeń sprzed wieku była doskonała wystawa plenerowa „From Poland with Love”, przygotowana w 2018 r. przez Dom Spotkań z Historią. Umieszczona w pobliżu skweru Hoovera, ekspozycja składała się z reprodukcji pomnika w skali 1:1, a także wielokolorowych plansz, informujących przechodniów o tym fragmencie historii.
Towarzystwo im. Jana Karskiego, nazwane na cześć legendarnego kuriera Polskiego Państwa Podziemnego, który przedstawił aliantom raport o trwającym w trakcie II wojny światowej Holocauście i sam jako dziecko otrzymał amerykańską pomoc żywnościową, zaapelowało do prezydenta RP Andrzeja Dudy o odbudowę pomnika. Gdy ponad dekadę temu przebudowano skwer Hoovera, pomnika nie przywrócono.
Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności Ameryce, który ukonstytuował się w maju 2023 roku (jestem zastępcą przewodniczącej), dąży do realizacji celu odbudowy pomnika na swoim pierwotnym miejscu na skwerze im. Herberta Clarka Hoovera na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Zapraszamy do polubienia naszej strony na Facebook i współpracy z nami: Odbudujmy Pomnik Wdzięczności Ameryce
Zdjęcie Pomnika Wdzięczności Ameryce, który kiedyś stał na warszawskim skwerze Hoovera, 2018
Brak godnego upamiętnienia dla naszego najważniejszego sojusznika jest rażącym przeoczeniem, szczególnie dla narodu tak przesiąkniętego historią i związanymi z nią wspomnieniami, symbolami i pomnikami. Warto przywołać ten chlubny epizod w relacjach polsko-amerykańskich, uznając go za niegdysiejsze podwaliny współpracy między naszymi narodami dające jednocześnie wiele możliwości na przyszłość. To dla nas zaszczyt być spadkobiercami tych wydarzeń, zaś pamięć o nich stanowi przykład wolności, którą przecież tak wielce cenią nasze oba narody.
Część wystawy “From Poland With Love” na rogu skweru Hoovera w Warszawie, 2018
Kamień upamiętniający amerykańską pomoc humanitarną dla Polski (fragment Zamku Królewskiego w Warszawie), odsłonięty w 1992 r. na warszawskim skwerze Hoovera z inicjatywy dr. Macieja Siekierskiego
Tłumaczenie tekstu na język Polski: Aleksandra Iskra
English version of this article
Warto przeczytać:
“Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych: Wybrane teksty Hugh Gibsona, ministra pełnomocnego Stanów Zjednoczonych w Polsce, 1919–1924”, red. Vivian Hux Reed (Znak, Kraków, 2018)
“Helena Paderewska: Wspomnienia 1910–1920”, red. Maciej Siekierski, przedmowa Norman Davies (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 2015)
Nasza Strona Facebook: Odbudujmy Pomnik Wdzięczności Ameryce
One thought on “Herbert Hoover w Warszawie 🇵🇱 Odbudujmy Pomnik Wdzięczności Ameryce! 🇺🇸”
Comments are closed.